nie mam dzisiaj tematu. mam uczucie - wielkie uczucie tęsknoty, nie wiem czemu - może to za domkiem, może za Zuzką. w szpitalu leżały 4 dziewczyny, ale Zuzia została wypisana, a na jej miejscu pojawiła się Monika. Monika jest w 2 gimnazjum, co 20 minut wychodzi na papieroska. co chwilę przychodzą do niej jakieś koleżanki, które strasznie, ale to STRASZNIE bluźnią. albo : przychodzi jedna koleżanka, to obgadują wszystkie inne. za godzinę przychodzi następna koleżanka i obgadują reszte włącznie z tą pierwszą.( nie moge już tu wytrzymać !)
było też tak, że powiedziała, że ona nie będzie chodziła w piżamie, bo przecież nikt tu nie chodzi w piżamie. mama jej odpowiedziała, że tu każdy jest tak ubrany , a ona na to, że jest już wieczór ( godzina 16 ) ...
pani pielęgniarka podała dziewczynom kolacje itd. mimo tego, że może pyszna nie była, to też nie była zła - kanapka z masłem i wędliną. ONA POWIEDZIAŁA, ŻE TEGO NIE BĘDZIE JADŁA. (....) NO CHYBA MÓWI, ŻE NIE BĘDĘ JADŁA NIE ?! ...
ale najgorsze jest to, że kiedy przyszła do niej dzisiaj mama, to ta, jak gdyby nigdy nic otworzyła latopa i zaczęła pisać z koleżanką na gg. olała ją, tak po prostu... a kiedy mama powiedziała, żeby wyłączyła latopa, to Monika odpowiedziała : "po co ? skoro i tak ze mną nie gadacie ?" ... najrozsądniejszym wyjściem z sytuacji, będzie pozostawienie tego bez komentarza...
przyszła do niej też siostra - no nie wiem ile ona tam miała lat, ok 7/8 - i też się do niej nie odezwała. nawet nie odpowiadała na pytania. tamta skakała, śmiała się, próbowała na siebie zwrócić uwagę, ale Monika ją totalnie zignorowała. jak się zapytała gdzie jest wc to nic jej nie odpowiedziała, więc JA wstałam i jej pokazałam, a jak wróciłam to się uśmiechnęłam do jej mamy.
NIE ROZUMIEM JAK MOŻNA OLAĆ SWOJĄ MAMĘ. taka chłopaczara. mama daje jej kurcze wszystko co może, odwiedza ją w tym szpitalu codziennie ( bo tej malutkiej Ani, co potrącił ją autobus, to mama nie odwiedza, brak środków transportu, czy opieka nad pozostałymi dziećmi ) pyta się jak zdrowie itd itd, a ona jak gdyby nigdy nic, mówi, że może już wyjść, bo w sumie zaraz chłopaki do niej przyjdą. a ona razem z tatą ( i jej siostrą ) wyszli, obrażeni i smutni, zawiedzieni...
żal mi tej mamy, że musi mieć taką córkę. przecież jak przyjeżdża moja mama, czy tej Karoliny, no czy nawet jeszcze jak przyjeżdżała Zuzki ( <3 ) to się cały pokój śmiał, normalnie jak rodzina, a ta Monika ..? jak może tak traktować swoją własną, powtarzam - WŁASNĄ matkę ?! przepraszam, - ale nie rozumiem. MOŻE KTOŚ MI ZDOŁA WYTŁUMACZYĆ ?
Ja też nie rozumiem ! TO SIĘ NAZYWA BRAK SZACUNKU ! :O BRAK SZACUNKU ! A jak można , nie mieć szacunku do osoby , która nas urodziła ! Dzięki , której istniejemy ! Nie rozumiem tej dziewczyny . Każdego czasem mama może zdenerwować . ALE BRAK SZACUNKU ! TO ZBRODNIA ! i kropka . Do swojej matki trzeba mieć szacunek , choć czasem denerwuje - ale czasem musi . !
OdpowiedzUsuńdziwne. pokaż jej te komentarze. może zrozumie,że to nie jest normalne, żeby nie zwracać uwagi na bliskich. oni się starają, a ona widzi tylko swoich znajomych. a może właśnie oni jej przeszkadzają w dobrym patrzeniu na świat. bo to co do tej pory kochała, teraz jej nie obchodzi. SPACZONY UMYSŁ.
OdpowiedzUsuńZłe towarzystwo umie zepsuć każdego najmądrzejszego ,najpiękniejszego i najbardziej dobrego człowiek na świecie .
OdpowiedzUsuńMoże ona ma złych znajomych . Ja rozumiem wszystko . Ale kiedy znajomi zmieniają człowieka aż do tego stopnia , że dziewczyna zgubiła szacunek do mamy ... TEGO NIE UMIEM POJĄĆ. Jej znajomi stali się ważniejszy niż mama tata i rodzeństwo .....